Krytyczne wydarzenia życiowe wyodrębniają się wyraźnie z toku codziennych wydarzeń. Dotyczą ważnych, istotnych spraw, mają bardzo duże znaczenie emocjonalne. Ich kluczową cechą jest fakt, iż wpływają na zakłócenie funkcjonowania układu jednostka-otoczenie, powodując stan destabilizacji. Powodują również konieczność zmian w dotychczasowych formach zachowania i reakcji, które nagle okazują się nieprzydatne. W tym przede wszystkim wyraża się ich krytyczny charakter. Podczas, gdy zwykłą sytuację trudną lub stresogenną można przetrwać używając dotychczasowych form strategii radzenia sobie, kryzys wymaga zmian. Jeśli spojrzymy na kryzys z punktu widzenia psychologii społecznej, można mówić o sytuacji społecznej zmiany. Wydarzenia krytyczne stanowią znaczne obciążenie dla jednostki, jest ono tym większe, im bardziej cenionych wartości dotyczy. Aktualnie, zbiorowo przechodzimy przez takie wydarzenie, sytuacja wymaga radykalnego przeformułowania dotychczasowych schematów zachowania. Wiele osób przeżywa silne emocje, nierzadko dominujące to lęk i złość. Te najczęściej uruchamiają się i są wiodące, kiedy oceniamy aktualną sytuację, jako jednoznaczną stratę: nie mogę pójść do klubu, na kolację z przyjaciółmi, nie przeprowadzę zaplanowanego szkolenia, ponoszę straty finansowe lub zagrożenie: zachoruję i na pewno umrę lub umrą moi bliscy, nie dam rady dłużej żyć w izolacji. Postrzeganie kryzysu w kategoriach wyzwania uruchamia nadzieję i zapał do działania. Nawet takiego, którego muszę się NAUCZYĆ. Nauczyć się funkcjonować inaczej niż zwykle, zmienić to, co dotychczas działało, bo w tym momencie nie działa, okazuje się nieprzydatne. Pozwala na pozytywny ładunek emocji, który obecnie odczuwamy, obserwując zaangażowanie społeczeństwa w pomoc medykom, niezawodną WOŚP czy rzesze wolontariuszy oraz innych osób, które pomagają, wspierają, dzielą się nadzieją oraz dyscyplinę większości, karnie stojących w kolejkach we wskazanym odstępie, czy młodych ludzi robiących zakupy swoim dziadkom.
Polski psychiatra i psycholog Kazimierz Dąbrowski, trochę już niestety zapomniany (1902-1980) wiele lat temu przedstawił ciekawą koncepcję reakcji na kryzys. Swoją teorię nazwał teorią dezintegracji pozytywnej. Twierdził, iż sytuacje kryzysowe, takie, jak nieszczęścia i cierpienie wpływają na psychikę człowieka, mogą ją destabilizować i zaburzać jej spójność. Jednak reakcja ta, niekoniecznie musi być rozumiana jako patologiczna. Może mieć ona charakter rozwojowy, ponieważ, kiedy w sytuacjach ekstremalnie trudnych i krytycznych, stara konstrukcja psychiczna rozluźnia się, to następnie rozpoczyna się proces ponownego scalania. To scalania, które następuje po dezintegracji (rozpadzie „starego”), może być równie sprawne i zwarte, jak poprzednie, a nawet bywa lepsze! W aktualnej sytuacji, chyba warto „odkurzyć ”te nieco zapomnianą myśl psychologiczną, bo niesie ona nadzieję, czego wszystkim nam trzeba. Jej optymistyczny wydźwięk polega na dostrzeżeniu możliwości naszego rozwoju, pomimo doświadczanego chronicznego stresu o dużej intensywności. Podkreśla ona pozytywne następstwa niektórych zdarzeń życiowych, które czasami są początkiem procesu jakiegoś rozpadu, jednak finalnie nadają życiu nowy sens i cel rozwoju każdego z nas. Czego sobie i Państwu życzę z całego serca.