Moja serdeczna znajoma, farmaceutka, pracująca na „pierwszej linii frontu” z ludźmi i dla ludzi. Zawsze uśmiechnięta, życzliwa, pomocna. Zadzwoniła dzisiaj do mnie informując mnie, że „ulało jej się” i „nie wytrzymała” odpowiadając stanowczo i radykalnie klientce. Pani klientka weszła do apteki po „żel pod oczy” i widząc personel w maseczkach, nie omieszkała skomentować sytuacji słowami: „ a co tu tak smutno, ktoś umarł, czy to nie jakaś przesada?” Pani klientka była tego dnia pierwszy raz w aptece, dla mojej znajomej była 120 osobą, którą obsługiwała. Jak zwykle serdecznie, profesjonalnie i życzliwie, pomimo dużego stresu. Mimo faktu, iż połowa z tych osób przychodziła tego dnia po „żel na zmiękczenie pięt”, „krem rewitalizujący, który tylko u Was jest” itp. Moja serdeczna znajoma ma rodzinę. Męża i dwoje dzieci. Ma też starszą mamę, która boryka się z wieloma schorzeniami. Moja serdeczna znajoma leczy się z powodu astmy, wiosną szczególnie zaostrzają się przykre symptomy. W obecnym czasie boi się szczególnie z tego powodu. Tego dnia spędzała 10 godzinę w maseczce i odparzających dłonie rękawiczkach. Odpowiedziała Pani klientce adekwatnie i asertywnie, jednak będąc osobą niezwykle uprzejmą, taktowną i chwilami uległą wobec innych, po przyjściu z pracy, zanim padła na przysłowiową twarz, borykała się jeszcze z wyrzutami sumienia, że „niegrzecznie potraktowała klientkę”. Co powiedziała?  Odpowiedziała klientce tak: „ Proszę Pani, umarło już 75 tysięcy osób, gdyby Pani nie zauważyła. Ani ja, ani żadna z moich koleżanek nie chcemy być następne. Wszyscy tutaj mamy rodziny i dzieci, które są dla nas ważne więc proszę uprzejmie powstrzymać się od komentarzy”. Pani klientka najpierw zrobiła wielkie oczy, a później nieco speszona wymamrotała, że „żartowała”. Zabawny żart? Ignorancja? Krótkowzroczność? Niekoniecznie. Psychologia zna i opisuje mechanizm nierealistycznego optymizmu, będący strategią radzenia sobie z niepewnym losem i jego możliwymi przeciwnościami. Palenie wywołuje raka? Może u innych, nie u mnie. Znam też 100-letniego palacza. Gorąco mi w kasku, nie założę na wyprawę rowerową. Przecież jeżdżę wyśmienicie, JA się nie przewrócę. Naprawdę pasy ratują życie? Może innym, ja nie będę mieć samochodowego wypadku. Jednocześnie skreślam numery totolotka lub gram w Eurojacka bo ….czuje , że wygram! Będę miał wyłącznie szczęście i farta! Ja nie zachoruję, mnie to nie spotka. Ja miałabym zarażać? Przecież ja nie mam żadnego wirusa, nie byłam zagranicą!  Tak oto poprawiamy sobie nastrój, budujemy spokój i egzystencjalną pewność, że … złe rzeczy zdarzają się innym. Może tym, co mają coś na sumieniu? A może tym, co zasługują na karę? Nawet, jeśli nie, to innym, nie mnie. Czy Pani klientka miała złą wolę? Pewnie nie. Czy chciała uprzykrzyć życie mojej serdecznej znajomej? Czy mojej serdecznej koleżance miało prawo „się ulać?”. Pewnie tak..

Optymizm jest cechą, która pomaga działać, nawet w warunkach trudnych, stresogennych. Pozwala mobilizować siły, uruchamiać zasoby do podejmowania konstruktywnego działania. Umożliwia spostrzeganie trudnych sytuacji w kategoriach wyzwania, a nie wyłącznie starty lub zagrożenia. Daje nadzieję i umacnia wiarę w siebie i lepsze jutro. Ten zdrowy, bezpieczny. Ten nierealistyczny też pomaga. Jak przeżyć radośnie życie, myśląc codzienne, że mogę jutro zginąć w wypadku, zostać okradzionym, ciężko zachorować? Byłoby trudno. Sytuacja jest kryzysowa. Wymaga przeformułowania strategii. Wglądu i refleksji. Empatii. Racjonalnego podejścia. Bo sam nierealistyczny optymizm (jestem młody-nic mi nie grozi, mieszkam na wsi – epidemia dotyka miast, nas to nie spotka – złego licho nie bierze. W aktualnych warunkach nie wygląda na dobrą strategię adaptacyjną. Może zabić. Lub strzelać lękiem do innych.
Moja serdeczna znajomo: chapeau bas!